MAMA - KOLEŻANKA CZY SZEFOWA


Dzieci uwielbiają kumplować się z dorosłymi. Są szczęśliwe gdy się z nimi bawimy, wygłupiamy

i śmiejemy. Czy w takim razie powinniśmy we wszystkim traktować je jak równorzędnych partnerów?

 

Fajnie jest gdy mama jest jak koleżanka. Bo nie każe sprzątać, pozwala opychać się czekoladą i nie odmawia gdy się ją prosi o kupienie zabawki. Zostawia malcowi wolną rękę: chcesz - jesz, nie chcesz - nie jesz. W jej słowniku nie ma słów: „zabraniam”, „musisz” ani „powinieneś”. Czy wystarczy pójść w jej ślady, żeby dziecko było szczęśliwe?

 

 

    CHCĘ CZASEM USŁYSZEĆ „NIE”...

 

Mama koleżanka to kiepski pomysł, bo wbrew pozorom wymaga od dziecka ... zbyt wiele. Oczekuje ona, że samo zrozumie co jest dla niego dobre, a co nie, nauczy się unikać niebezpieczeństw, pozna reguły jakie obowiązują w świecie, dowie się jakich zachowań trzeba się wystrzegać. A ono przecież jest na to wszystko za małe i potrzebuje kogoś, kto mądrze nim pokieruje.

Kilkulatek, któremu wszystko wolno wcale nie jest szczęśliwy. Choć maluchy często się buntują przeciw zakazom i nakazom, tak naprawdę potrzebują porządku, w miarę stałego rytmu dnia, jasnego przekazu, co wolno, a czego nie. W chaosie, nawet tym radosnym i kolorowym, gubią się i nie czują bezpiecznie. Chcą by ich rodzice byli mądrzy i silni, bo tylko wtedy są dla nich oparciem. Gdy na podwórku stłuką kolano nie biegną do kumpla, tylko do mamy, która wie co trzeba wtedy zrobić.

 

 

    ...ALE OCZEKUJĘ SZACUNKU

 

Mama szefowa jest przeciwieństwem mamy koleżanki. Wszystko musi być tak jak ona chce. Jeśli każe dziecku przyjść do kuchni, oczekuje, że malec wykona polecenie natychmiast, przerywając zabawę. Wszystko wie lepiej, nawet to, czy jest mu zimno - „Natychmiast zapnij kurtkę”, czy jest głodne - „Masz to zjeść i koniec”, co ma mu się podobać, wybiera dziecku przyjaciół i sposób spędzania czasu.

Taki styl wychowania, to także zły pomysł. Mama „szef” żąda, by dziecko zrezygnowało z samego siebie. Ma nie dyskutować. W efekcie nie uczy się ważnych rzeczy, np. samokontroli - po co, skoro cały czas jest kontrolowane przez mamę, wyrażania własnej opinii -  ma przecież siedzieć cicho.

 

 

    DOBRE RADY

 

Najlepiej, gdy mama jest po prostu mamą: mądrą szefową, która pomaga, podpowiada, uczy, a czasem nakazuje, ale równocześnie szanuje malca i jego odrębność.

Taka mama:

  •     Wytycza jasne granice – mówi co wolno, a czego nie, ale jeśli czegoś zabrania, wyjaśnia     z jakiego powodu.

 

  • Akceptujw dziecko takim jakie jest, nie próbuje je przerabiać na własny sposób, jednak stara się mu pomóc wyeliminować zachowania, które są dla innych trudne do zaakceptowania, np. żywego przebojowego dzieciaka nie próbuje przeobrazić w pokorną, podporządkowującą się wszystkim osobę, ale nie pozwala by wchodziło innym na głowę.

 

  • Jest konsekwentna, ale nie do bólu. Jeśli wprowadza jakąś zasadę np. dziecko ma iść spać codziennie o 20.30, pilnuje, by postępowało zgodnie z nią. Jednak wie także, że życie pisze różne scenariusze i czasem można zrobić wyjątek, np. tata wrócił właśnie z długiej delegacji, są wakacje i na dworze jest jeszcze jasno.

 

  • Szanuje uczucia malucha i daje mu prawo do złości, ale jednocześnie uczy go, żeby wyrażał ją w sposób, który jest do zaakceptowania przez otoczenie. Poza tym wymaga od dziecka szacunku dla siebie i innych.

 

  • Kieruje nim, podpowiada mu, tłumaczy, ale nie próbuje decydować o tym co ma  lubić, czy czuć.

 

  • Daje prawo wyboru, ale nie w każdej sprawie. Wie, że są sytuacje, kiedy nie ma miejsca na dyskusję, np. trzeba rano i wieczorem myć zęby, jeździć w foteliku itp., czy się to dziecku podoba, czy nie.

 

  • Domaga się respektowania poleceń, ale daje prawo do dokończenia tego, co robi dziecko – „Niedługo obiad, kończ powoli zabawę i idź umyć ręce”.

 

  • Potrafi powiedzieć „nie”, nawet jeśli wie, że jej odmowa wywoła u malucha frustrację, ale nie mnoży zakazów bez potrzeby.

 

  • Pomaga mu w rozwiązywaniu problemów, ale nie wyręcza. Jeśli dziecko coś przeskrobało, podpowiada co zrobić, ale nie przeprasza za winowajcę.

 

  • Nie obciąża kłopotami, które malca przerastają / problemami  w pracy, kłótniami rodzinnymi, chorobami bliskich /, i nie oczekuje, że ją będzie pocieszał, ale nie ukrywa przed nim, gdy stanie się coś,co dotyczy także jego.

 

 

 

 

Tagi